Z  przykrością  i zażenowaniem przeczytałem fragmenty listu Adrianny  Żelichowskiej adresowanego do Redakcji GiA. Wybierając tak  napastliwą  konwencję  listu  pani  Adrianna  - wbrew swoim intencjom - zdyskwalifikowała nie tyle Redaktora Naczelnego GiA, co  samą  siebie.  Na  domiar  złego  pani  Adrianna ośmieszając siebie,  spowodowała,  iż  Jej  argumentów  nie  można traktować poważnie.  Szczerze żałuję, że pani Adrianna nie zdecydowała się na  bardziej  wyważoną  tonację  wypowiedzi.  Żałuję,  gdyż  pod nieokrzesaną  formą znajduje się sporo gorzkiej w swej trafności treści.  Otóż - moim zdaniem - najsłabszą stroną GiA jest humor. Podobnie   jak  bezradnie  stanie  większość  satyryków  u  stóp banalnej  ścianki  wspinaczkowej,  tak  nieporadnie  radzi sobie część  alpinistów  z  rolą  satyryków.  Czy osoba nie potrafiąca pogodzić  obu talentów nie powinna skoncentrować się na jednym z nich?   Chwała   Redaktorowi   Naczelnemu   GiA   za   neutralne publikowanie  wszystkich  nadesłanych  materiałów!  Strategia ta prowadzi  jednak do przykrego obniżenia lotów skądinąd ambitnego czasopisma.  Alku!  Porównanie  GiA  do Radia Maryja jest - moim zdaniem  -  niefortunne, a analogia chybiona. Różnica mianowicie polega na tym, że ja c h c ę czytać GiA.

            Korzystając  z okazji podpiszę się pod Votum separatum pana Jerzego  Kolankowskiego,  aby  wbrew obawom autora nie pozostało ono głosem wołającego na puszczy. Alku! W komentarzu redakcyjnym wyznaczasz  granice  normalności pomiędzy popieraniem nałogów, a abstynencją.   Automatycznie   więc   stawiasz  osoby  unikające alkoholu   poza   granicami   normy.   To   bardzo   niefortunna interpretacja  normalności.  Koledze  Krzysztofowi Krysienielowi sugeruję zachowanie szczególnej ostrożności w odwoływaniu się do historii  podczas obrony alkoholu. Historycy bowiem dość zgodnie twierdzą,  iż alkohol był jedną z głównych przyczyn upadku kilku potężnych  kultur. Czy nasza kultura oprze się zgubnemu wpływowi alkoholu?  Czas pokaże, lecz historia cywilizacji nie pozostawia zbyt wielu złudzeń.

 

Kuba Terakowski


Strona główna