Wróciłem właśnie z trekkingu w Himalajach. Uzurpując sobie prawo do (nad)używania miana specjalnego wysłannika "Kalumetu" postanowiłem zwracać szczególną uwagę na Nepalczyków palących fajkę. Spędziłem tydzień w Kathmandu, dotarłem do stóp Mount Everestu, wspiąłem się na szczyt Kala Pattar (5545 m n.p.m.), przeszedłem w sumie ponad dwieście kilometrów... Na próżno! Nigdzie nie spotkałem tubylca z fajką! Nepalczycy, owszem palą bardzo dużo, lecz najchętniej sięgają po krajowej produkcji, cuchnące papierosy marki "Shikhar" (co w języku nepali oznacza szczyt). Równocześnie, niezmiernie popularny w Nepalu jest zwyczaj ssania mocnego, specjalnie spreparowanego tytoniu. Jego niewielką szczyptę umieszcza się pomiędzy zębami, a dolną wargą, gdzie proces wchłaniania przez błonę śluzową substancji znajdujących się w tytoniu jest niezwykle intensywny, a efekt piorunujący. Widziałem też uprawy marihuany i odurzonych nią autochtonów. Zapraszano mnie do palarni opium. Na ulicznych straganach znajdowałem czasem tandetne fajki o prostych blaszanych cybuchach i niechlujnie malowanych, porcelanowych główkach. Nadaremnie wszak rozglądałem się za palącym fajkę Nepalczykiem. W przewodniku trafiłem jednak na pewną interesującą informację. Otóż, społeczności zamieszkujące Małe Himalaje (od pasma Mahabharat - poprzez dolinę Kathmandu - po Wysokie Himalaje) są silnie schierarchizowane. Pozycja w grupie zależy od stopnia tzw. rytualnej czystości, której zasad przestrzega się między innymi podczas palenia tytoniu. Mężczyźni często dzielą się jednym papierosem. Ślina osoby z niższej klasy uważana jest jednak za nieczystą. Papieros zatem zapalany jest przez najlepiej urodzonego wśród zebranych, a następnie przekazywany pozostałym, zgodnie z ich pozycją. Reguły czystości obowiązują też podczas wspólnego palenia fajki wodnej. Przedstawiciele kast niższych są zobowiązani do zajęcia ostatnich miejc w kręgu palących, a przed przystąpieniem do palenia muszą zdjąć drewniany ustnik fajki.
Świadom porażki misji specjalnego wysłannika "Kalumetu", zrezygnowany wracałem do Polski. Wszak na lotnisku w Delhi, niedowierzając własnym oczom, spostrzegłem Hindusa spokojnie palącego fajkę. Odzyskując nadzieję na sukces, zapytałem, czy palenie fajki jest w Indiach popularne. Hindus odpowiedział mi enigmatycznie, iż owszem, w pewnych kręgach... Nieusatysfakcjonowany wymijającą odpowiedzią poprosiłem o jej sprecyzowanie. Wtedy, mój sympatyczny rozmówca wyjaśnił mi pogodnie, że "w Indiach palenie fajki jest popularne wśród tych, którzy palą fajkę..."
Kuba Terakowski