Składakami potocznie nazywane były niewielkie rowery na małych kółkach, z ramą składaną pośrodku tak, że tylne koło przylegało do przedniego. Pelikany, Flamingi, Karaty, Wigry, Jubilaty - wciąż jeszcze widywane są na polskich drogach.

            Składakami nazywają też siebie - z dystansem i przymrużeniem oka - ludzie po przeszczepach serca, a członkowie Stowarzyszenia Transplantacji Serca (STS) mówią o sobie wręcz Rodzina Składaków. Wbrew stereotypom wielu z nich jest niebywale aktywnych. W dniach 12 - 14 czerwca 2009 zabrzańskie koło STS organizuje Czwarty Rajd Rowerowy Osób po Transplantacji Serca "Z Sercem do Zaczarowanej Piosenki", którego trasa prowadzi z Zabrza, przez Olkusz do Krakowa.

            Koło zabrzańskie zrzesza 516 osób, w tym 282 po transplantacjach (pozostali to lekarze, rodziny dawców oraz dobroczyńcy) i jest to największa w Polsce organizacja tego typu. Mniejsze oddziały znajdują się w Krakowie oraz Warszawie, a liczebność koła zabrzańskiego spowodowana jest tym, że to właśnie tam wykonuje się najwięcej przeszczepów. Oddział w Zabrzu zrzesza osoby z całej Polski, w tym trzy żyjące z drugim sercem najdłużej, bo aż 21 lat.

            Podstawowym zadaniem Stowarzyszenia jest popularyzacja idei świadomego oddawania organów i ratowanie życia poprzez transplantacje - mówi Jan Statuch - prezes zabrzańskiego koła STS. Bardzo aktywnie w promocji tej idei uczestniczy stuosobowa Sekcja Kolarska STS, organizując rajdy, które poza wymiarem rekreacyjnym i towarzyskim mają nade wszystko propagować świadome przekazywanie organów do przeszczepów.

            Pierwszy rajd rowerowy STS pojechał z Zabrza na Jasną Górę w roku 2005. Osiemdziesięciokilometrowa trasa była podzielona na dwa etapy, z noclegiem w Olkuszu. Uczestnicy jechali na własnych rowerach, mając do dyspozycji opiekę medyczną, karetkę, autobus i serwis techniczny. Całą drogę pokonało wtedy około 25 osób. Rajd był formą podziękowania za dar drugiego życia i złożenia hołdu wszystkim dawcom oraz ich rodzinom za przekazanie organów do przeszczepu. Mszę świętą na zakończenie rajdu odprawił arcybiskup Stanisław Nowak, sam również po kilku operacjach serca. Pomysłodawcą pierwszego rajdu był Marek Breguła. Wydźwięk społeczny tego przedsięwzięcia i jego pozytywny odbiór przeszły najśmielsze oczekiwania organizatorów.

            Po powrocie z Częstochowy Marek Breguła nawiązał współpracę z Fundacją Mimo Wszystko Anny Dymnej, która rok później zaprosiła STS do udziału w Dniu Sportu Niepełnosprawnych, organizowanym na krakowskim Rynku Głównym. Trasa Drugiego Rajdu prowadziła więc z Zabrza do Krakowa, z kampanią w Dąbrowie Górniczej i noclegiem w Olkuszu. W szpalerze Patrolu Pokojowego Jurka Owsiaka wjechaliśmy na płytę Rynku, gdzie niepełnosprawna Ola z Fundacji Mimo Wszystko powitała nas piosenką „Drugie Serce” - do dzisiaj ze wzruszeniem wspomina Jan Statuch. Na rajd ten oraz na następne, nowe rowery udostępniła uczestnikom firma Wheeler, oferując członkom STS ich zakup za połowę ceny.

            Trasa Trzeciego Rajdu również prowadziła z Zabrza do Krakowa i tą samą drogą pojedzie także Czwarty Rajd, który wyruszy spod Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, w piątek 12. czerwca 2009, o godzinie 10.00. Patronami Rajdu - obok już tradycyjnie Fundacji Mimo Wszystko - są Szef Kliniki profesor Marian Zembala oraz Prezydent Miasta Dąbrowa Górnicza. Tam, na rynku pod Ratuszem odbędzie się wielki happening popularyzujący ideę transplantacji - mówi Jan Statuch - będziemy rozdawać oświadczenia woli, bezpłatnie zbadamy ciśnienie, opowiemy o życiu po przeszczepie.

            Uczestnicy Rajdu przenocują w Olkuszu, by nazajutrz - przez Jurę Krakowsko Częstochowską - wyruszyć w stronę Krakowa. Trasę rajdu wytyczył Jerzy Górski - podwójny mistrz świata w triathlonie, dbając by po drodze nie było ani zbyt mozolnych podjazdów, ani karkołomnych zjazdów - wszystko z myślą o nie w pełni sprawnych uczestnikach imprezy. Wieczorem, Andrzej Gajewski - przedstawiciel firmy Wheeler, a wcześniej wieloletni menedżer Piotra Skrzyneckiego, zaprosi całą Rodzinę Składaków do Piwnicy Pod Baranami.

            W niedzielę rano Czwarty Rajd Rowerowy Stowarzyszenia Transplantacji Serca wjedzie uroczyście na Rynek Główny. Tym razem propagowana ma być nie tylko transplantacja serca, ale także innych organów, więc do udziału w ostatnim etapie rajdu zaproszone zostały też rodziny, w których rodzice ofiarowali dzieciom swoje nerki. Tego dnia przez Stare Miasto w Krakowie przejadą zatem na rowerach między innymi bliźniaczki, którym mama i tata uratowali życie oddając swoje nerki, gdy lekarze orzekli, że bez zgodności histopatologicznej organizmy dziewczynek odrzucą przeszczep. Do peletonu STS dołączą też niepełnosprawni - osoby po amputacjach rąk lub nóg. Poprzednio, rowerem na Rynek przyjechał Jaś Mela, a dwa lata temu Monika Pyrek - tenisistka, uczestniczka olimpiad i paraolimpiad.

            Ważnym przesłaniem rajdu jest pokazanie społeczeństwu, że osoby po przeszczepach nie są przykute do łóżek - mówi Jan Statuch - nie chodzimy w kapciach, nie przesiadujemy przed telewizorem, funkcjonujemy jak normalni ludzie, pracujemy, mamy małżeństwa, kobiety po transplantacjach rodzą dzieci, a weekendy spędzamy na rowerach. Oczywiście na każdy udział w rajdzie musi wyrazić zgodę lekarz prowadzący pacjenta, lecz zaświadczenia lekarskie są wymagane także na imprezach dla osób w pełni sprawnych.

            W Krakowie uczestnicy rajdu będą zapraszać do wypełniania oświadczeń woli, przyklejając serduszka z napisem MAM DRUGIE SERCE. Aż trudno uwierzyć, że członkowie STS wszystkie te serduszka wycinają własnoręcznie, bo ostatnio w Kielcach rozdali ich 4500, a na krakowski Rynek zamierzają przygotować przynajmniej 5000. Osobiste zaangażowanie w przygotowanie serduszek ma dla nas wymiar symboliczny - mówi Jan Statuch.

            O ile serduszka przyjmowane są na ulicach bez wahania, o tyle oświadczenia woli traktowane bywają bardzo nieufnie, a niekiedy zupełnie bez zrozumienia ich funkcjonowania. Zdarza się, że po wypełnieniu są zwracane, co zupełnie mija się z celem, gdyż powinny być noszone razem z dokumentami. Oświadczenie woli nie może być przechowywane w szufladzie, a tym bardziej poza domem, bo wyrażona zostaje w nim zgoda na wykorzystanie naszych organów do transplantacji w razie nagłej śmierci. Wprawdzie na mocy polskiego prawa dawcą może być każdy, kto nie wyraził sprzeciwu stosownym wpisem w Centralnym Rejestrze Sprzeciwów, lecz lekarze nie chcą pobierać narządów bez kontaktu z rodziną zmarłego, co trwa. Rodzina w obliczu własnego dramatu zwleka z odpowiedzią, nieświadoma, że może jeszcze komuś uratować życie, a cenny czas ucieka bezpowrotnie... Natomiast prawidłowo wypełnione oświadczenie woli pozwala lekarzom przystąpić do transplantacji natychmiast po śmierci dawcy, bez poszukiwania krewnych. Warto więc zawsze mieć przy sobie ten dokument...

            Uczestnicy rajdu są zwolnieni z obowiązku posiadania oświadczenia - żartuje Jan Statuch - bo nawet najmocniejszego serca nie można wykorzystać po raz trzeci... Za to wszyscy oni pojadą w podkoszulkach, na których numery odpowiadać będą ilości lat, które minęły od przeszczepu; najwyższymi liczbami będą trzynastki.

            Prezes Statuch, który wystartuje z siódemką, na rowerze jeździ - jak twierdzi - od urodzenia, a po przeszczepie bez dwóch kółek wytrzymał zaledwie kilka miesięcy, i to tylko dlatego, że operację wykonano zimą, więc musiał poczekać na cieplejszą porę roku... Nową umiejętnością, którą nabył - jak mówi - wraz z drugim sercem, jest jazda na nartach. Zaledwie kilka lat temu przypiął „deski” do butów, a już tej zimy zdobywał medale na najtrudniejszych zawodach dla niepełnosprawnych. Podobno pewne predyspozycje można w ten sposób „odziedziczyć”, a dawca mojego serca był znakomitym narciarzem… Jest wśród nas dziewczyna, która po przeszczepie zaczęła namiętnie odwiedzać pizzerie, chociaż wcześniej omijała z daleka tego typu lokale - opowiada z rozbawieniem  prezes Statuch.

            Komandorem Czwartego Rajdu STS jest Renata Maternik, która wystartuje z „czwórką” na plecach. Moim mottem w drugim życiu - czyli tym po przeszczepie - są słowa Alberta Einsteina: tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia – mówi Renata Maternik. Działam aktywnie w STS. Brałam udział we wszystkich rajdach, ich współorganizowanie oraz uczestnictwo sprawia mi wielką frajdę, bo jazda na rowerze to moja ulubiona - obok nordic walkingu - forma aktywności. Wspólnie z przyjaciółmi z STS dobrze się bawimy podczas wycieczek, a jeżdżąc rowerem pragnę także w ten sposób zwracać uwagę na fakt, że transplantacja jest naprawdę skuteczną metodą ratowania życia i pozwala normalnie funkcjonować, czego jestem dosłownie żywym przykładem.

            W czerwcowym rajdzie, z numerem ósmym pojedzie pomysłodawca i inicjator Pierwszego Rajdu STS - Marek Breguła, czterdziestolatek z Tarnowskich Gór. Jedyny w Polsce człowiek żyjący po równoczesnej transplantacji serca oraz płuca. Stałym uczestnikiem rajdów jest Tadeusz Wanzel z Żywca, wicemistrz Polski w narciarstwie niepełnosprawnych. Następnym zawodnikiem będzie Stanisław Rusnak, sześćdziesięciolatek ze Skomielnej Białej, osiem lat po przeszczepie, mistrz świata w narciarstwie niepełnosprawnych, organizator obozów narciarskich, trener i sędzia. Również z „ósemką” na plecach wystartuje Karol Prętnicki - organizator majowego rajdu rowerowego osób niepełnosprawnych w Poznaniu, współwłaściciel Oficyny Wydawniczej G&P, posiadającej wyłączne prawa do wydawania „Przygód Koziołka Matołka”, „Małpki Fiki Miki” oraz innych tytułów spółki autorskiej Kornela Makuszyńskiego i Mariana Walentynowicza.

            Przed rokiem z Rodziną Składaków „kręcił” profesor Jerzy Sadowski oraz Przemysław Saleta, który oddał córce swoją nerkę, a w czerwcu honorowymi uczestnikami rajdu będą profesor Marian Zembala oraz Paweł Janiszewski – mistrz Europy w biegu na czterysta metrów przez płotki.

            Rowery dla uczestników rajdu niczym nie różnią się od zwykłych i w żaden sposób nie są dostosowane do niepełnosprawności zawodników. Dwa etapy – po około czterdzieści kilometrów każdy – mają długość podobną do odcinków pokonywanych podczas analogicznych imprez przez zdrowe osoby w średnim wieku. Trudność trasy jest umiarkowana, uczestnicy jadą – jak mówi Jan Statuch – po zdrowie i przygodę, wyczyn pozostawiając innym. Obsługę rajdu stanowią: autor trasy – Jerzy Górski, pilot – Krzysztof Miś, lekarze, pielęgniarki, kierowcy oraz serwis techniczny. Na postojach mierzone jest ciśnienie, a zawodnicy, którzy czują się słabo są zastępowani przez zmienników jadących autobusem – na 15 rowerów przewiduje się 20 osób. Rajd tworzy sporą kolumnę – mówi prezes Statuch – prowadzi samochód organizatorów, za nim posuwa się peleton, następny jedzie wóz serwisowy Wheeler’a, karetka i autobus, a wszystko to w obstawie policji na motorach.

            Warto spotkać się z Rodziną Składaków – porozmawiać, przekonać się, że funkcjonują jak zdrowi ludzie i… wypełnić oświadczenie woli.

 

Kuba Terakowski

 

Tekst ukazał się w miesięczniku „Rowertour” – www.rowertour.pl – nr 6/2009

 

 


Strona główna