Znam kilka schronisk „od kuchni”, bo dla miesięcznika „n.p.m.” przeprowadziłem wywiady z ich gospodarzami. Dlatego, zgadzając się ze wszystkim, co w numerze 3/2007 napisał Wojtek Wierba chciałbym zauważyć, że PTTK tworząc Regulamin Schroniska, nie zadbało o zapewnienie warunków do jego przestrzegania. Respektowanie Regulaminu nie jest możliwe w schronisku zaprojektowanym tak, iż w żaden sposób nie można utrzymać w nim wymaganej temperatury i wybudowanym w miejscu, gdzie nie ma wody. Dziwi mnie też fakt, że identyczny Regulamin obowiązuje we wszystkich schroniskach, zarówno w nowoczesnym obiekcie na Hali Mizowej, jak i w uroczej, lecz wiekowej „kurzej stopce” na Luboniu. I przykro mi, że Regulamin słowem nie wspomina o warunkach, jakie w schronisku powinni mieć gospodarze. Agata i Krzysztof Knofliczkowie przez kilka lat prowadzili schronisko na Luboniu niemal bez wody, bez łazienki i z temperaturą w ich pokoju oscylującą zimą wokół 10 stopni. Na koniec o wrzątku. Regulamin ustalający jego cenę na poziomie nie przekraczającym kosztów przygotowania, powstał w czasach gdy schroniska były dotowane, a wrzątek służył turystom do zrobienia herbaty. Teraz schroniska finasują się same, a zamawiając wrzątek można z własnych „liofilizatów” przygotować obfity, dwudaniowy obiad z deserem. Niekoniecznie zdrowy i tańszy od schroniskowego, ale to już zupełnie inna historia... Rzecz w tym, że chcąc aby schroniska nadal istniały, należy im pomagać.

 

Kuba Terakowski

 

Powyższy tekst został opublikowany w miesięczniku "n.p.m." nr 4/2007


Strona główna